W sklepie z używaną odzieżą zazwyczaj wszyscy spodziewają się zobaczyć podekscytowane kobiety, nierzadko kłócące się między sobą o co atrakcyjniejszy ciuch. Miejsca takie prawie nigdy nie kojarzą się z mężczyznami, którzy z natury w ogóle nie lubią robić zakupów, a już na pewno nie w takich miejscach. Aktualnie jednak okazuje się, że to często wyjątkowo błędne myślenie – bo dlaczego mężczyzna, który o siebie dba i ceni nowe trendy modowe miałby nie spróbować szczęścia wśród lumpeksowych półek i koszy? Pierwszą rzeczą, która zwykle odstraszała męską część kupujących, był brak higieny. Wielu z nich wyobrażało sobie przez długi czas, że po kupieniu używanych ubrań mogą się czymś zarazić od poprzedniego właściciela, mimo tego, iż wielokrotnie podkreślano fakt dezynfekowania wszystkich egzemplarzy.
Obecnie coraz rzadziej spotyka się takie zahamowania. Panowie chwalą sobie zakupy w lumpeksach, ponieważ dzięki nim mogą zaoszczędzić sporo pieniędzy, które mogą później wydać na ich zdaniem dużo bardziej przydatne rzeczy niż odzież. Mężczyźni, odwiedzający second-handów zgodnie przyznają, że asortymentu, przeznaczonego dla nich jest zdecydowanie mniej niż tego, odpowiedniego dla kobiet, jednak ma to też swoje plusy. Dzięki niewielkiej ilości ubrań nie muszą spędzać długich godzin na poszukiwaniach, a i łatwiej znaleźć im coś naprawdę interesującego (w końcu panowie w lumpeksach są wciąż dosyć rzadkimi gośćmi).
Pryszczaci i bikiniarze. cz. 2
Kształtowanie trendów w modzie
PRL – lata 60-te, cz. 2